Dzieje miasta Kłecka przeplatane były sukcesami i porażkami, które dotykały miasto w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach, zadając bolesne rany.
Jak dowiadujemy się z przywileju Kazimierza Jagiellończyka z roku 1450, miasto Kłecko zgorzało na początku XV wieku. Nie był, to pierwszy raz, kiedy miasto musiało na nowo podnieść się z upadku. W roku 1331 zostało kolejny raz najechane
przez wojska Krzyżaków i wraz z z średniowiecznym grodem i zamkiem spalone.
Za rządów wójta Jakóba z Owieczek całe miasto z kościołem na nowo ogniem spłonęło roku 1510, a zaraz potem pojawiło się morowe powietrze, jak się to wykazuje z przywileju Zygmunta III z roku 1596.
„Wojna szwedzka zadała śmiertelny cios miastu Kłecku, które już później nie podniosło się z gruzów i ubóstwa i dzisiaj nie ma śladu dawnej zamożności. Do tego jeszcze cierpiało miasto z powodu zarazy morowej, która roku 1659 z wielką gwałtownością grasowała w Kłecku od marca, aż do listopada i wracał później po kilkakrotnie w latach 1662, 1678, 1689, 1700 i 1707. W roku 1709 wybuchła znów i całą siłą w mieście i parafii, a począwszy w Lipcu trwała aż do lutego roku 1710. Przeniósł ją, jak wyrażają księgi kościelne,
nasamprzód do Polskiej wsi tameczny gospodarz Jan Przoznowski przez obuwi, które kupił był na jarmarku w Skokach, gdzie już na dobre się szerzyła. Zaraz potem wybuchła także i w Kłecku, sprowadzona przez sukinie, które niejakiś Jasiński obywatel kłecki, przywiózł był z Poznania po zmarłym tamże na powietrze synu swoim i rozszerzyła się stąd
na całą parafię. Później znów po trzykroć się pojawiła i ustała dopiero w 1719 roku”.
Zobacz więcej o zarazie w roku 1719.
W tym czasie tak nieszczęśliwie opustoszało miasto zupełnie; dużo bardzo mieszkańca wyniosło się jak powiadają księgi kościelne do lasów i na pola, gdzie padali ofiarą zarazy: nabożeństwa odprawiało się jak głosi tradycya, już nie w kościele, ale pod gołem niebem we wsi parafialnej Czechy, dokąd mieszczanie uciekli byli z Kłecka z obawy przez zarazą; lecz i tam wnet się pojawiła.
24 kwietnia 1811 roku nawiedza miasto pożar podczas, którego spłonął kościół pw. św. Krzyża i św. Marcina. Mieszczanie z płonącego kościoła wynieśli częściowo wyposażenie, które zostało umieszczone w kościele pw. Świętego Ducha.
Po tym wydarzeniu prawdopodobnie na kłeckim rynku stanęła kolumna z figurą św. Wawrzyńca, która miał chronić miasto przed klęskami. W okresie pruskim Święty diakon zdobił kłecki rynek do okupacji hitlerowskiej wówczas.
Warto również wspomnieć o dziele ks. Marcin z Kłecka (Martinus Kleccensis)
„Obrona przeciwko morowemu powietrzu doświadczona” Na którą bogaty tak i ubogi snadno sie zdobędzie, bo nie każdy na lekarstwo ma pieniądze, na cześć i chwałę Panu Bogu w Trójcy jedynemu, Najświętszej Pannie Maryi a na pomoc
pospolitemu człowiekowi napisana. Przez X. Marcina, Plebana z Kłecka. Roku Pańskiego 1605 w Poznaniu”
Źródło: Józef Dydński, Wiadomości historyczne o Mieście Kłecku,Gniezno 1858.